Wpadłem przypadkiem na dowcipy o łotewskich chłopach i zwyczajnie mnie rozbroiły. Napiszę sobie dzisiaj kilka nowych. Jeśli ktoś myśli, że jest to próba wypromowania się na popularnym trendzie, to ma rację - częściowo jest.
W ognisku piekł się duży, dorodny zimniok. Niespodziewanie głośno zajęczał, bo to tak naprawdę był chłop, którego Politbiuro spaliło razem z jego chatą, a umierając miał halucynację i zdawało mu się, że jest pieczonym zimniokiem.
Łotewski chłop dostał od krewnych z Ameryki paczkę, w której znajdowało się: salami, białe bułki, wędzona kura, marchewki, parówki, kalarepa i duży kawałek czekoladowego tortu. Łotewski chłop wyrzucił to wszystko do rzeki, bo z żywności znał tylko zimnioki, ale nawet ich dawno nie widział.
Etipczyk mówi do łotewskiego chłopa: "U nas jest straszny głód."
Chłop odpowiada na to: "U nas nie ma głodu, zjedliśmy go."
Łotewski chłop poszedł do nieba. Widzi tam świętych siedzących na chmurach i latające, pucułowate cherubinki. "Takie grube, to muszą jeść dużo zimnioków." myśli. Idzie dalej przez niebiosa i widzi rozciągniętą na cały widnokrąg twarz Boga. Bóg odzywa się głosem brzmiącym jak trąba: "To nie jest niebo, ale halucynacja z niedożywienia. Trud jeszcze nie skończony."
Amerykański beatnik mówi do łotewskiego chłopa: "My jak chcemy mieć halucynację to jemy taką specjalną pigułkę, a wy co robicie?"
Łotewski chłop natychmiast odpowiada: "A my, nie jemy."
Łotewski chłop zataił jedengo zimnioka, którego winien był partii. Za karę Politbiuro zakatowało go kolbami. Walili go pół godziny i zobaczyli, że dalej się rusza. "Trud jeszcze nie skończony." - powiedział jeden z Politbiura do drugiego.
Łotewski chłop siedział na progu swojej chaty i myślał, bo nie miał co jeść. Nagle olśniła go myśl filozoficzna. Zrozumiał, że nie ma łotewskiego chłopa, jest tylko mroźna zima, halucynacje z niedożywienia i śmierć.