niedziela, 30 grudnia 2012

Podsumowanie roku dwa zero jeden dwa


Od mniej więcej kwartału piszę podsumowania miesiąca rymem. Taka fanaberia, wynikająca z parcia na bycie oryginalnym. Całkiem naturalną koleją rzeczy machnę też rymowane podsumowanie roku.

Zacząłem pisać chyba w dwa tysiące jedenastym,
nie chciałem więcej rzucać w szuflady pastwy
tego co mi pod długopisem często powstaje,
dlatego teraz treści w sieć chętnie oddaję.

sobota, 29 grudnia 2012

Naziści, eh naziści cd. 5


 Znowu fragment pisanego po kawałku opowiadania. Przeczytaj jego początek

"Nein... Was machst du..." kracze starzec, niezdarnie próbując strącić dymiącą czapkę. Bożydar- Paweł kopie Niemca w twarz. Stary jest przygarbiony, a nowy Bożydar ćwiczył więc nic trudnego. Kobieta rzuca się do niego i próbuje odciągnąć. Pozostali dwaj chłopcy atakują. Idą w ruch pięści, podkute na modłę Wojska Polskiego buty.

wtorek, 25 grudnia 2012

Skecz kontrświąteczny

Jest noc pierwszopoświąteczna, dwa tysiące lat temu Chrystus podobno wydał pierwszy krzyk i być może walnął nawet pierwszą kupę (ciekawe czy miała aureolę.) Nie wierzę w to wszystko, a pomimo tego nażarłem się jak bąk by uczcić urodziny najważniejszego bachora na ziemi. Gdybym był Charlesem Bukowskim walnąłbym teraz setę whisky z brudnej szklanki i zapalił tytoniowego skręta... Ale nie jestem. Czas na skecz anty-świąteczny. Pisany jak zwykle, na szybko na kolanach, na których trzymam klawiaturę.

Mężczyzna i kobieta z małym dzieckiem na ręku idą przez pustynię. Dochodzą do posterunku granicznego.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

"Radio Pezet" recenzja

Jest wigilia, najważniejszy podobno dzień świąt Bożego Narodzenia (nie wiem, czy to się pisze dużą literą, ale za żadną cholerę nie chce mi się sprawdzać.) O czym by tutaj, dzisiaj napisać. Aha, jakiś czas temu spodobała mi się płyta Pezeta. Nie spodziewałem się tego, bo po pierwsze, nie lubię rapu, po drugie, nienawidzę polskiego rapu, a po trzecie, w jedynym kawałku w jakim go słyszałem ("Otwieram wino ze swoją dziewczyną,") zrobił na mnie mizerne wrażenie.

wtorek, 18 grudnia 2012

Naziści, eh naziści cd. 4


Kolejna część pisanego na raty opowiadania. Zapraszam do przzeczytania jego początku.

Jest wtorek, wczesny lipiec. W powietrzu już powinno dać się wyczuć lato, ale wiosna przyszła zbyt późno i na dobrą sprawę jest to jeden z pierwszych ciepłych dni tego roku. Trzech piętnastolatków idzie przez krakowskie planty. Wysoki, chudy Świerad, czarnoskóry Mariusz i słowiańsko poważny Paweł- Bożydar. Śmieją się, myślą że świat należy do nich, dwóch w zwiniętych do tyłu garściach chowa żarzące się papierosy. Salutują kiedy mija ich patrol Żandarmerii Wojskowej, przed Narodowym Bankiem Polskim powiewają gigantyczne flagi, ozdobione starogóralskimi złamanymi krzyżami.