niedziela, 30 grudnia 2012

Podsumowanie roku dwa zero jeden dwa


Od mniej więcej kwartału piszę podsumowania miesiąca rymem. Taka fanaberia, wynikająca z parcia na bycie oryginalnym. Całkiem naturalną koleją rzeczy machnę też rymowane podsumowanie roku.

Zacząłem pisać chyba w dwa tysiące jedenastym,
nie chciałem więcej rzucać w szuflady pastwy
tego co mi pod długopisem często powstaje,
dlatego teraz treści w sieć chętnie oddaję.

Pierwsze pół roku to były może dwa posty,
niemałe, ale też wcale nie kolosy.
Jakieś psueoopowiadanie pisane na szybko
i skecz, bo humor to moja miłość.

Dopiero kiedy przyszły letnie upały,
zacząłem do pisania bardziej się palić.
Rozpocząłem systematykę blogowania,
uporządkowałem blogerskie działania.

Zadałem sobie co najmniej postów dwanaście,
jak będzie więcej to na wypasie.
Czasami nawet swoje wymogi spełniam,
czasem jest dwunastka - postów pełnia.

Niekiedy jednak ochoty zebrać nie mogę,
żeby godziny ślęczeć nad tym blogiem
i pomimo, że jest literackim workiem treningowym,
niekiedy nie zbieram postów nawet połowy.

Jak dziecko patrzące na tanią zabawkę,
podarowaną mu przez kochaną babcię,
tak ja myślę, że lubię ten pamiętniczek,
pomimo, że wiem, że jest on niczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz