Spisałem kiedyś, ze dwa tygodnie temu swój sen. Właśnie zaczynam przerabiać go na krótkie opowiadanie. Zrobię to inaczej niż zazwyczaj. Zazwyczaj piszę teksty jednorazowo, byle szybciej, żeby zamknąć się w pół godziny. To opowiadanie napiszę na raty, w kilku postach.
Bez przeczytania streszczenia snu, lektura tego tekstu nie ma żadnego sensu.
Z faszyzmem najbardziej kojarzyły mu się nie długie, namiętne przemówienia, ani łopocząca wraz z biało-czerwoną flagą swastyka, ale smak słodkiego sera i drożdżowego ciasta nasączonego tłuszczem. O dojściu do władzy Bożydara Hitlerskiego dowiedział się mając czternaście lat, stojąc przed szybą sklepu z płytami i jedząc drożdżówkę.
Chęć posiadania płyty Marshalla Mathersa i wypełniające usta kęsy lukrowanej bułki, były dla niego dużo bardziej istotne. Pamiętał doskonale nagłaśniany megafonem krzyk chłopca gazetowego.
Hitlerski u władzy! Hilerski nowym naczelnikiem państwa! Czytajcie najnowszą Czasetę!
Znaczenie tych słów zrozumiał kiedy ze sklepów zniknęły amerykańskie płyty, w tym upragniona przez niego produkcja Mathersa - świetnego i obrazoburczego kuplecisty. Z tego zaś co rozumiał z podawanych przez radio i telewizję informacji, wynikało że drożdżówek wkrótce będzie miał więcej, taniej i dużo lepszych, bo czysto słowiańskich.
Link do kontynuacji znajduje się tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz