Już to miałem zrobić dawno temu... Tę drobną rzecz, głupią zabawę. Chciałem ją wprowadzić z kilku pół-materialnych powodów. Czasami dlatego, żeby mieć co tweetować, czasami żeby zwiększyć liczbę postów, które dodaję, nie poświęcając jednocześnie większej ilości czasu. Raz czy dwa wmawiałem też sobie, że to pomoże mi ćwiczyć konstruowanie fabuł. Być może tak, być może nie...
O co chodzi? O drobnostkę, fraszkę, którą kierowany kaprysem opisuję jakby była czymś patetycznym ( a co? wolno mi.) Niniejszym rozpoczynam nowy cykl postów. Będę w nim zapisywał ekstremalnie krótkie utwory prozatorskie - wymyślane na poczekaniu streszczenia historii, upakowane w cztery zdania.
Cykl będzie się nazywał: Mikronezje.
Oto pierwsza z nich:
Młode małżeństwo rozstaje się podczas niespodziewanej, wyjątkowo gwałtownej kłótni. Kobieta, która odchodzi w nocy, znika na dobre. Jej mąż szukając jej z poczucia winy, przemierza egzotyczne kraje - Izrael, Irak, Iran. Nie odnajduje małżonki, za to gdzieś na pustyni zakochuje się na nowo i osiedla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz