środa, 12 września 2012

Kombinuj, kombinuj, eksperymentuj

Pomimo, że uważa "Myśleć jak Einstein" za słabła książkę, znalazły się w niej fragmenty, które mnie zainteresowały lub/i skłoniły do przemyśleń. Autor pomimo, że chyba naprawdę nie za bardzo wie o czym pisze, często trafia jeśli nawet nie w sedno to w otaczające je okręgi (jak na tarczy do rzutek.)
Moją uwagę zwrócił podrozdział "Codzienne ryzyko." Thorpe odwołuje się tam do przeprowadzonego przez Einsteina i jego dziwnych kumpli (innych fizyków) eksperymentu z kotem zamkniętym w pudełku, po czym zaczyna pisać o czymś zupełnie innym, ale lekko powiązanym.
Proponuje nam codzienne eksperymentowanie. Eksperymentowanie w ciekawy, bo pozbawiony tezy sposób (można by powiedzieć niepoprawny.) Thorpe sugeruje, aby zmieniać nasze codzienne rutyny. Słuchać nowej muzyki, chodzić inną drogą do pracy, testować różne restauracje (niektórzy mają to we krwi,) a także prowadzić eksperymenty nad naszą własną karierą.
Dołączona do rozdzialiku tabelka akurat przez przypadek dotyczy drogi pisarskiej, a zawiera dosyć dziwne zadania do zrobienia na cały tydzień.
Przytaczam treść tabelki poniżej, zmieniając słowa, żeby tłumacz ani wydawca nie mógł się do mnie przychrzanić.

Poniedziałek: Dałem pieniądze stróżom na parkingach przed sześcioma dobrymi restauracjami, aby zostawiali kopie mojego scenariusza w dobrych samochodach.

Wtorek: Wykonałem telefon do Ted i udawałem asystenta jego stomatologa. Poinformowałem go o zmianie wizyty i będę na niego czekał pod gabinetem.

Środa: Napisałem scenariusz od początku. Teraz jest bardziej kobiecy.

Czwartek: Wynająłem piękną kobietę, żeby przechadzała się przed studiem z tablicą reklamującą mój scenariusz.

Piątek: Przedstawiłem swój scenariusz teatrowi ulicznemu, grającemu w lecie na skwerze.

Sobota: Rozmawiałem z dawnym wychowawcą Teda, jego nauczycielem tenisa oraz dwójką dzieci, aby przekonali go do przeczytania mojego scenariusza.

Piątek: Zleciłem nakręcenie demo swojego filmu.

Wszystko powyżej brzmi trochę jak kretynizm, ale też daje do zastanowienia. Wielu sławnym pisarzom, w którymś momencie pomogły dziwne zbiegi okoliczności. Czy możemy sprowokować zdarzenia, które w nieprawdopodobny sposób rozwiną naszą karierę? Tak na logikę, to nie, ale jeśli spróbowałeś już wszystkich rozsądnych sposobów promowania siebie, może warto sięgnąć po te nierozsądne. Nawet jeśli nie przyniosą żadnych wymiernych korzyści odświeżą nasze spojrzenie na sprawę i na pewno będą dosyć zabawne (aczkolwiek na miejscu Teda bym tego gościa pozwał.)

Następny post z serii: jak pisać? Poprzedni post z serii: jak pisać? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz