Wieloryb w kasynie. Dosłowność tego obrazu, aż za bardzo mu się narzuca. Zamiast szarego garnituru i okrągłej głowy widzi opasłe cielsko i obły, podmorski pysk, śmiejący się kreskówkowymi zębami. Dopiero za tą surrealistyczną wizją dostrzega to, co dzieje się naprawdę. Przez opasły brzuch wieloryba prześwituje młody biznesmen, spokojnie spacerujący między stolikami, czarujący, trącający ze wszystkimi trzymanym w ręce drinkiem. Jest jak król oceanu. Wszyscy inni to płotki, morszczuki, w najlepszym wypadku łososie. Niektórzy z rozmawiających z nim ludzie są jak sumy, rzeczne ryby zagubione w wodach oceanu. Nie mają szans wobec potęgi wieloryba. Nie wiedzieć dlaczego, wyimaginowany morski ssak bawi się trzymanymi w płetwie sztonami z kasyna.
Kim ja jestem? Zadaje sobie pytanie Max. Kapitanem Ahabem? Czy będę miał swojego Qui Guega? Czy uda mi się pokonać tego kolosa finansów. Od zawsze byłem tylko lemingiem - stworzeniem rodzącym się w wielu egzemplarzach i niemal natychmiast zmierzającym do swojej zagłady. Lemingi się mnożą.
Takie o bzdury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz