poniedziałek, 17 września 2012

Dziękuję panu za porady panie Kawana

Trylogię "1Q84" Haruki Murakami można rozpatrywać na wiele różnych sposobów i pod wieloma rozmaitymi kątami. Podczas lektury trzeciej części przyszło mi nawet do głowy, że można na cykl patrzeć jako na swoisty poradnik pisania. Jednym z drugoplanowych wątków jest kariera literacka Tengo Kawany.

Tengo jest człowiekiem wyjątkowo uzdolnionym, ale też wybitnie skromnym. Ze swoich licznych talentów wybrał właśnie umiejętność układania słów. Podchodzi do jego doskonalenia metodycznie, po japońsku. Cierpliwie, spokojnie, codziennie pisze i pochłania książki. Nie porywają go nadmierne ambicje, chociaż czytelnik ma nieodparte wrażenie, że kiedyś, gdzieś być może poza kartami książki, Tengo odniesie sukces jako autor. 
Z jednej strony wzorowanie się na fikcyjnych postaciach nie jest dobre, bo no cóż, ich doświadczenia nie są prawdziwe. Tyle tylko, że Tengo to nie żaden Sherlock Holmes, jest geniuszem, ale w miarę realistycznym. Jego dotychczasowe osiągnięcia nie są nadmiernie napompowane fantazją autora.
Może powinniśmy tak jak on i tak jak dziesiątki innych (fikcyjnych i rzeczywistych) Japończyków doskonalić swoje zdolności. Może, ze stoickim spokojem winniśmy doskonalić swój warsztat jak ogrodnik przycinający drzewko bonzai i mistrz kaligrafii z gracją prowadzący pędzel po płótnie. Tylko czy taka pokora i stoicyzm leży w naszej, europejskiej naturze? Nie leży, ale do pewnego stopnia można się jej wyuczyć.
W "1Q84" trafiają się też bezpośrednie porady dotyczące pisania. Stanowiące dosyć istotny element fabuły, zaczerpnięte z Czechowa hasło: "Jeśli w opowieści pojawia się pistolet, musi wypalić." Jest to jedno z tych zdań, w których dosyć oczywista prawda jest ubrana w ładne słowa, przez co łatwiej zapada w pamięć. W tym wypadku zapada ono w pamięć jeszcze łatwiej, bo jest wplecione w opisywane w książce zdarzenia.
Mentor Tengo, doświadczony redaktor Komatsu podczas jednej z ich rozmów rzuca mimochodem ciekawe stwierdzenie, mające w sobie siłę niebanalnych haiku. "Pisarz rozwija się tylko przez stałe pisanie. Gąsiennice też nigdy nie przestają jeść liści."
O ile wielu osobom piszącym bardziej pasowałby porównanie do motyla, niż do jego larwy, o tyle do mnie ono trafia. Wolę sobie wyobrażać pisarza jako powolnie, ale uparcie posuwającego się do przodu stwora niż nieodpowiedzialną plamę kolorów rzucaną przez wiatr. To zdanie stawia podkreślnik pod mozołem jaki człowiek musi włożyć, żeby móc z czystym sumieniem mówić o sobie: pisarz.
Ależ ja mam dzisiaj skłonnośc do metafor:) Mam wrażenie, że właśnie z ich powodu ten tekst może się spodobać kobietom.

Niedługo skończę czytać "1Q84." Zamieszczę link do recenzji tutaj: Recenzja 1Q84.
Poprzedni post z serii: jak pisać? Kolejny post z tej serii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz