Ponieważ smród chrystusowy ludzi straszył,
kiepsko sobie Maejusz bardzo radził.
W końcu komiwojażerstwem strudzony
usiadł w chłodzącym cieniu starej jabłoni.
Smród od ciała jego bił tak ogromny,
że zaśmierdł kwiat jabłoni, zawsze wonny.
Odór szedł jak mgła gęsty i omiatał wieś
pobliską, a ludzie zasłaniali twarze.
Początek. Kolejny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz