środa, 24 października 2012

Recenzja 1Q84

Wchłonąłem na raty całą trylogię Japończyka Haruki Murakami - dziwne i enigmatyczne 1Q84. Po pierwszych dwóch częściach byłem zachwycony, po trzeciej mam mocno mieszane uczucia. Ostatni tom, niestety, równie mocno mi się podobał co znudził.
1Q84 trzyma w napięciu jak dobry kryminał. Tyle tylko, że w kryminale do końca nie wiadomo kto zabił, a tutaj o co chodzi... Cykl najeżony jest niesamowitymi zdarzeniami z pogranicza jawy i fantastyki. Pojawiają się teoretycznie mogący istnieć, ale mało prawdopodobni ludzie. W całej książce duże znaczenie mają tajemniczy Little People, których pochodzenie, cechy, ani funkcje nie zostają do końca wyjaśnione.

Ogólnie autor bardzo wiele wątków zostawia otwartych. Zamyka właściwie tylko jeden i spokojnie można sobie wyobrazić, że historia toczy się gdzieś dalej poza kartkami książek.
Dziwactwo na dziwactwie, ale genialnie napisane i cholernie wciągające. Książki czyta się rewelacyjnie, pomimo że czasami przez sto stron nie dzieje się literalnie nic, a czasem niestety trzeba się przymusić do tego żeby przez kolejnych kilka stron przebrnąć.
Cykl odrobinę przypominał mi klimatem filmy Lyncha. Nietypowe postacie poruszające się często mocno w tle, istoty z innych światów czy też diabli wiedzą skąd. Dla nas odjazd i psychodela...
Ale być może dla Japończyków jest to norma. To pierwsze książki pisarza z wysp jakie przeczytałem, ale być może u nich wszyscy myślą w ten odkręcony sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz