niedziela, 2 czerwca 2013

Atak świętych c.d. 2

 Czytaj początek.
Przerzucał siano na przestronnych polach ojca aż do zachodu. Nic się nie wydarzyło. Tylko raz przeszedł pojedynczy Święty. Miał on przetrąconą nogę, którą wlekł za sobą po ziemi, wykrzywioną pod dziwnym kątem. Patryk pomyślał, że może być maruderem z grupy, która wcześniej ścigała Bezbożnika. Końcem grabi popchnął Świętego, żeby szedł w innym kierunku niż wcześniej, najprawdopodobniej trafiłby jak wszyscy pozostali do rwącej rzeki, a tam zdaniem Patryka nie było zbyt dużo boskiej woli do wypełniania. Później chłopak musiał długo wycierać grabie w świeżą trawę. Mimo wszystko Święci byli martwi i mogli przenosić jakieś choroby, a siano będą dawali w zimie zwierzętom. Chociaż, sam nie wiedział, czy jeszcze wierzył w bakterie. Szkoły właściwie zniknęły. Wszystko, co przez lata powtarzali naukowcy, okazało się być bzdurą. Nie ma boga, nie ma życia pozagrobowego, nie jest możliwe, aby martwi wstawali z grobów.
Tymczasem bóg objawił się światu w olbrzymiej zorzy polarnej, w tajemniczy sposób rozciągającej się na niebo na wszystkich szerokościach geograficznych. Wokół jego rozmazanego wizerunku latały tęczowe cienie aniołów, a z zaburzeń magnetycznych i szumów radiowych (tak twierdzili ostatni naukowcy, zanim zostali uciszeni) układał się jego głos. Głos, który mówił o karze dla grzeszników i nagrodzie dla wiernych. Żadnych nowoczesnych nonsensów. Stary, dobry przekaz zawarty w "Biblii". Grzesznik to ten, który dużo grzeszy, nie wierzy, bądź nie został ochrzczony. Wszystko jedno.
Obraz boga zniknął z nieboskłonu, a za to, zgodnie z jego obietnicą, martwi powstali z grobu i zaczęli zabijać i pożerać niewierzących, prostytutki, handlarzy narkotyków, zdradzających mężów, złodziei, ludzi pochodzących z religii niechrześcijańskich, ogólnie ścigali większą część światowej populacji. Kierował nimi jakiś mistyczno-święty zmysł, który mówił, kto jest godzien, żeby przeżyć, a kto ma zginąć. Razem z żywymi trupami, do których szybko przylgnęło miano Świętych, szedł tłum wiernych z bronią i pochodniami, przerażony i jednocześnie dumny. Zachwycony, faktem wyróżnienia i jednocześnie pragnący się dodatkowo przypodobać swemu bogu.

Dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz