poniedziałek, 2 lipca 2012

"Inne pieśni" - niezwykłe śpiewy niezwykłego pieśniarza.

To nie jest recenzja, ale pełen zachwytu pean pochwalny. Nigdy wcześniej nie czytałem żadnej książki na tym poziomie. Oczywiście wiele książek mnie porwało, wciągnęło, zainteresowało, poszerzyło horyzonty, ale jeszcze nic nie wywarło na mnie aż tak dużego wrażenia. 
Dukaj konstruuje świat od podstaw, od praw fizyki. Dosłownie bawi się w boga. Czytając "Inne pieśni" miałem wrażenie, że autor przed przystąpieniem do pisania spędził długie miesiące na układaniu zależności między formą, materią, morfą. Zdawało mi się, że opracował całą naukę świata, u podstaw opartego na pięciu żywiołach (w powieści znajdują się przecież wzmianki o odpowiedniku tablicy Mendeleyewa.) 
Kiedy czytałem "Inne pieśni" jadąc tramwajem miewałem przeświadczenie, że oddziałuję swoją aurą na innych. Przestawiałem się z zasad naszego świata, na zasady obowiązujące na kartach książki. Co świadczy albo o sugestywności pisarstwa J.D., albo o mojej wybitnej słabości psychicznej.
Oczywiście ta powieść to nie tylko egzotyczna magio-nauka. Są także fascynujące relacje międzyludzkie, podróże (takie zwyczajne, bez pierścienia i wulkanu,) realistycznie opisane kampanie wojenne oraz rozsądna ilość filozofii.
Dukaj swoją klasą broni fantastyki jako gatunku niepopowego przed naporem wszelkich zakochanych wampirów, pryszczatych czarodziei i wróżek żyjących w torebkach nastolatek. Pokazuje, że powieść fantastyczna może być książką niezwykle dobrą. 
W ogóle się nie zdziwię jeśli ten facet dostanie kiedyś Nobla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz