Dukaj konstruuje świat od podstaw, od praw fizyki. Dosłownie bawi się w boga. Czytając "Inne pieśni" miałem wrażenie, że autor przed przystąpieniem do pisania spędził długie miesiące na układaniu zależności między formą, materią, morfą. Zdawało mi się, że opracował całą naukę świata, u podstaw opartego na pięciu żywiołach (w powieści znajdują się przecież wzmianki o odpowiedniku tablicy Mendeleyewa.)
Kiedy czytałem "Inne pieśni" jadąc tramwajem miewałem przeświadczenie, że oddziałuję swoją aurą na innych. Przestawiałem się z zasad naszego świata, na zasady obowiązujące na kartach książki. Co świadczy albo o sugestywności pisarstwa J.D., albo o mojej wybitnej słabości psychicznej.
Oczywiście ta powieść to nie tylko egzotyczna magio-nauka. Są także fascynujące relacje międzyludzkie, podróże (takie zwyczajne, bez pierścienia i wulkanu,) realistycznie opisane kampanie wojenne oraz rozsądna ilość filozofii.
Dukaj swoją klasą broni fantastyki jako gatunku niepopowego przed naporem wszelkich zakochanych wampirów, pryszczatych czarodziei i wróżek żyjących w torebkach nastolatek. Pokazuje, że powieść fantastyczna może być książką niezwykle dobrą.
W ogóle się nie zdziwię jeśli ten facet dostanie kiedyś Nobla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz